Miałem dwa egzemplarze WT40, w sumie grałem na nim przez 6 lat.
Z perspektywy czasu mam mieszane uczucia co do tego wzmacniacza.
Z jednej strony mam szacunek dla producenta i wielki sentyment dla Amplifona jako takiego.
A z tej drugiej strony muszę uczciwie przyznać się przed sobą, że był raczej pomyłką w moim systemie.
Wzmacniacz wykonany jest solidnie i budzi zaufanie.
Niestety użycie rosyjskich diabełków powodowało u mnie problemy z użytkowaniem ze względu na ogromne ilości ciepła oddawanego przez urządzenie.
Kiedy zmarła jedna z lamp mocy, przez rok nie mogłem doprosić się producenta skompletowania nowej kwadry. W końcu dałem sobie spokój.
Swoją drogą mam żal, że tak przyjemnej konstrukcji nie dało się oprzeć o jakieś bardziej cywilizowane lampy.
Dźwięk WT40 zapamiętałem jako całkiem nieźle zaprezentowaną średnicę z osłabionymi skrajami pasma.
Niewiele było w tym wiele dynamiki i wykopu. Dźwięk nie był mocno angażujący.
Niestety pod względem barwy także nie było najlepiej. W tym zakresie przekaz był przygaszony i jakiś taki szary. Próbowałem wielu modeli lamp na stopniu wejściowym - jednak większych rewaluacji w zakresie barwy nie odnotowałem.
Całkiem nieźle oddana za to scena dźwiękowa i lokalizacja źródeł.
Rozdzielczość i szczegółowość na dobrym poziomie.
Dźwięk jako całość był raczej spokojny i kojący, pozwalający na długie niezobowiązujące słuchanie.
Generalnie to całkiem fajny wzmacniacz. Nie był drogi i w porównaniu z wszechobecną lampową chińszczyzną nie dawał tej ostatniej wiele szans. Zwłaszcza, że do przyzwoitego grania nie potrzebował ingerencji magika, który byłby w stanie nadać urządzeniu chociaż pozory usuwalności. Nie wymagał też jakiś antycznych i egzotycznych lamp aby cieszyć graniem.